Moja wartość jest maleńka i ciągle spada. Żeby tak jeszcze ten cholerny funt spadał, psiakrew.
Ojciec na osiemdziesiąt procent wie, że jego córeczka nie jest hetero. Jak się chyba zorientował, to do końca dnia już się nie odezwał. Teraz zachowuje się niby normalnie, ale bardzo mnie unika - dzisiaj, kiedy weszłam do kuchni i gadałam z mamą o głupotach, wziął laptopa i bez słowa przeniósł się do pokoju. Rodzicielce ze swoich podejrzeń się nie zwierzyłam - zwątpiłam, kiedy wczoraj wyszła szybko z pokoju, kiedy rozpłakałam się w głos na jej oczach. Co, przestraszyłaś się? Masz o co, doprawdy, wcześniej ględziłaś, że psychiatra mi przecież niepotrzebny. Teraz jednak chyba zmieniła decyzję, bo Gośka ma mi załatwić w Instytucie Onkologii badania krwi. Przed Londynem chcę koniecznie pójść do psychiatry, strasznie boję się tą podróżą. Czemu? Wiadomo - bo zjawiła się paniczna fobia. Jak się nazywa fobia przed śmiercią? Nekrofobia chyba. Nawet pojawiające się u mamy siwe włosy wzbudziły we mnie histerię. Boję się, że ktoś dla mnie bliski umrze. Boję się, że ja umrę - po pierwsze, marnując życie, którego w rzeczywistości tak bardzo pragnę, choć nie potrafię z niego korzystać. Boję się, że po śmierci nic nie ma. Niewiadomo jak bardzo beznadziejne mam życie, czucie jest czymś bardzo ważnym dla mnie. To takie beznadziejne - nie potrafię żyć, nie potrafię umrzeć.
Wystarczy wzmianka o śmierci, a zaczyna się nagły atak paniki - dreszcze, płacz. Nawet teraz cała się trzęsę. Boję się nawet o tym pisać. Jestem chyba strasznie żałosnym człowiekiem. Jeszcze bardziej, desperacko, pragnę tych leków od psychiatry. Chcę, żeby mi pomogły. Dalej próbuję sobie radzić w sposób, z którego nie powinnam korzystać. Ogólnie, nic nowego, moi drodzy - jest źle.
A tak w ogóle, to mam czkawkę i kaszel jednocześnie. Masakra.
Nie martw się. U mnie też śmierć jest pewnego typu tematem tabu. Może dlatego, że już dwukrotnie widziałam jak dla mnie bliskie osoby umarły. I to z własnej głupoty i innych.
OdpowiedzUsuń*ma nadzieję, że się poprawiło nastrojowo siostrzyczce choć trochę w te pare dni* :)
OdpowiedzUsuńUśmiechaj, niewarto smucić. (tak, tak, pieprzenie)