środa, 24 lutego 2010

still

nadal wątpliwości.

dużo marzeń, myśli, uśmiechów przez sen.
kocham.
ale jeżeli to się okaże niepotrzebne?

if u love me let me know

niedziela, 21 lutego 2010

hello

if i smile and don't believe soon i know i'll wake from this dream

czy warto do tego mieszać trzecie osoby?
może lepiej zagrać z nią w otwarte karty?
ryzykować tak dużo? przecież mogę tym wszystko popsuć.

wiadomość do 'trzeciej osoby' poszła. zawsze mogę się wycofać, ale byłoby to bardzo podejrzane.

noc mam już z głowy.

it's not me, daddy

przedwczoraj pokazałam tacie swoje ulubione zdjęcie z dzieciństwa. ja, na jego rękach, malutka, uśmiechnięta, z błyszczącymi, brązowymi oczkami. gdzieś z boku ręka mamy trzymająca łyżeczkę, wyciągniętą w moją stronę /niejadek straszny ze mnie był!/.
wspominaliśmy sobie. między innymi to, że tata przez całe moje dzieciństwo nazywał mnie bączkiem i dopiero, jak miałam z 9-10 lat, to się zbuntowałam i nie byłam już od tamtej pory tak nazywana.

tata: ale ty zawsze będziesz dla mnie moim ukochanym bączkiem.
/nawet wtedy, gdy powiem Ci, tato, że jestem bi?/
ja: skąd wiesz, nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość.
t: *uśmiech* ty możesz nie wiedzieć.
j: *parsk* ty też.


po raz pierwszy od tak bardzo, bardzo długiego czasu tak pięknie powiedział mi, że mnie kocha. ale nie... nie.
tato, kochasz tę heteroseksualną Klaudię, która nie ma zagrożeń z przedmiotów w szkole, odnosi sukcesu z polskiego i rzadko zawraca Ci głowę. tę Klaudię, którą muszę przed Tobą grać, a nie mnie, tą prawdziwą.

ta rozmowa bolała bardziej, niż jakakolwiek nasza kłótnia...

sobota, 20 lutego 2010

dwa problemy

1. naprawdę się zakochałam


2. od wczoraj się nie odzywa *co może znaczyć, że się domyśla/irytuję ją/spłoszyłam ją/fatalnie całuję i w ogóle jestem beznadziejna*


KURWA

środa, 17 lutego 2010

bardzo bardzo nie

/dziś/

nienienie. jeżeli to zrobię, już nic nie będzie tak samo. na zawsze zmienię nasze relacje, nie będzie odwrotu. zniszczę wszystko. nie mogę tego zrobić.
to źle. źleźleźle.
nie mam prawa niszczyć niczego swoimi marzeniami.

zjadłam paczkę popcornu z mikrofalówki i teraz mi niedobrze. im bliżej piątku, tym jednak bardziej się stresuję.
a jeśli się okaże, że znowu się mylę i ubzdurałam sobie zakochanie? pomimo że tak bezpiecznie mi w tamtych ciepłych ramionach.
może po prostu nie potrafię być sama, na dłuższą metę?

w ogóle to od chuja roboty do tamtego czasu. jak ja się ze wszystkim wyrobię?

odliczanie.

16 II 2010

piątek, jeden jeden dwukropek trzy pięć. chcę go juz!

z drugiej zaś strony boję się. jaka będzie reakcja na te symboliczne, ale prawdziwe słowa, wyznanie?
nie sądziłam, że tak to się potoczy, w tym kierunku. początkowe zafascynowanie, potem całkowite zgaszenie "nie masz szans"... po dłuższym czasie pojawiła się tłumiona radość, a teraz wybuchła kompletna euforia przyprawiona szczyptą obawy.

no i udało mi się zapomnieć o kochanej przez dwulecie rzece, wyszłam z niej. wiem, że zawsze będę miała do niej sentyment, szacunek i miłość - tylko tą o nieco innym zabarwieniu. i dla dobra swego i jej, nie wejdę już nigdy głębiej.
tak trudno było mi uwierzyć w słowa cioci Kasi - "twoja pierwsza miłość, ale nie ostatnia. masz przed sobą jeszcze wiele związków" a teraz staje się tak, jak ona mówi. powiedziała wczoraj jeszcze kilka rzeczy, które zapadły mi w serce i pamięć. "to twoje życie, przeżyj je jak chcesz. żyj tak, jakby wszystko ci się należało."
należy mi się?

we'll see.

niedziela, 14 lutego 2010

AaAaA!

im bardziej sprawa robi się jaśniejsza,
tym większy mam mętlik w głowie.

URWAŁO SIĘ W TAKIM MOMENCIE!
jutro pierwszy dzień szkoły po feriach. jak ja zasnę z takim natłokiem emocji?!

zabawne, że napalam się jak debil, a główna wspomniana może łatwym tropem odnaleźć moje wynurzenia. jestem głupią, głupią idiotyczną stuprocentowo nierozsądną piętnastolatką.
zako...
oj? a może to jeszcze nie czas na wielkie słowa?
chyba trochę się boję swoich uczuć.

sobota, 13 lutego 2010

o rrrany

jakby to powiedzieć,
zrobiło się cieplej jak zobaczyłam, że przyszła.

ciemny pokój, świece, wino, śnieg za oknem.
muzyka sącząca się z gramofonu.
jak mogłam się do tego przyznać kiedy wiedziałam, że dziś nic z tego?!
głupiagłupiagłupia.
ale to przekomarzanie się było miłe.

pożegnanie też.
pytanie, jak to się skończy, gdzie?

mętlik w głowie to całkiem przyjemna sprawa.

środa, 10 lutego 2010

demolka

wróciłam do domu i wszystko jest okrutnie tak samo. widmo skrzywdzenia wspaniałej osoby nadal nade mną wisi, rzucając cień na wspomnienie zapachu ciała tej drugiej.

włóczę się wszędzie, staram się śmiać, uśmiechać, zachowywać tak, jakby nic się nie działo /mam w tym wprawę, chociaż chyba ostatnio za bardzo się wczuwam/, ale wciąż nie wiem, gdzie należę. jak gdyby do niczego, nikogo. bezpański pies.

może facet
może lato
może więcej czekolady

może... to koniec?

sobota, 6 lutego 2010

piece of sunshine today

ratownik: cóż, jak dla mnie to wygląda na to ze masz złamany obojczyk.
Brian: i skurwysyńsko boli.
Michael: to cię nauczy jeździć bez trzymania!
r: dobrą wiadomością jest to ze to zwykłe złamanie i szybko się zrośnie.
B: czy wspominałem, że to skurwysyńsko boli?
M: czy będzie musiał nosić gips?
r: ze względu na miejsce obrażenia, możemy tylko usztywnić.
B: jestem pewny że wspominałem, że to skurwysyńsko boli.
r: damy ci vicodin.
B: achh..., słyszałeś? tak jak w babylonie...


wtorek, 2 lutego 2010

just wanna say...

here by my side, an angel
here by my side, the devil
never turn your back on me
never turn your back on me, again
here by my side, it's Heaven

here by my side, you are destruction
here by my side, a new colour to paint the world
never turn your back on it
never turn your back on it, again
here by my side, it's Heaven

careful, be careful
careful, be careful
this is where the world drops off
where the world drops off
careful, be careful
you breathe in and you breathe out
for it ain't so weird
how it makes you a weapon
and you give in
and you give out
for it ain't so weird
how it makes you a weapon
never turn your back on it
never turn your back on it again

careful, be careful

here by my side, it's Heaven...




/Matthew Good Band - Weapon/

we'll see

zdaje się, że
spieprzyłam. taak.
teraz już wiem, jak to jest... zranić kogoś,
by wybrać mniejsze zło.

teraz jestem sama. to mniejsze zło.
dalej... zakochana jak idiotka.
ale nie w 'Kobiecie Mojego Życia'. szkoda,
myślę, że byłybyśmy nawet dobrą parą.

`poproszę trzy żółte tulipany.`

zobaczymy.